W miniony weekend uczestniczyłam w warsztatach prowadzonych przez prof. Janusza Szopę. Profesor od lat naukowo zajmuje się badaniem ćwiczeń jogi, a także szkoli instruktorów. Już wcześniej obiło mi się o uszy, że można studiować na AWF-ie w Katowicach kierunek o specjalności „hatha joga”. Muszę przyznać, że byłam dość sceptycznie nastawiona do takiego akademickiego podejścia do jogi. Wydawało mi się ono puste i odarte z całej głębi jej wartości. Na szczęście okazało się, że byłam w błędzie.
Profesor Szopa uczy jogi – jako formy rekreacji ruchowej, czy też profilaktyki psychosomatycznej. Podkreśla wagę relaksacyjną i prozdrowotną tej formy ruchu. Najbardziej wiarygodną wizytówką, jest on sam. Mając 69 lat, jest w znakomitej formie fizycznej i umysłowej. Potrafi z łatwością wykonywać zaawansowane asany, które dla mnie wciąż są nieosiągalne. Podróżuje po całej Polsce, dzieląc się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem. Regularnie organizuje też wyjazdy do Indii.
Co najbardziej doceniłam w tych warsztatach?
– Joga akademicka łączy ludzi o różnych tradycjach – nie ważne czy praktykujesz jogę wg metody Iyengara, Sivanandy, Joisa czy innego Kowalskiego. Tutaj każdy jest badaczem swojej praktyki.
– Joga akademicka daje wolność – poznajesz różne sposoby praktyki tej samej asany, tylko od ciebie zależy, który później wybierzesz. Patrzysz, co akurat tobie służy. Ktoś inny może to robić w odpowiedni dla niego sposób, ty wybierasz swój.
– Joga akademicka jest skromna i prawdziwa – ludzie, których poznałam na warsztatach byli bardzo zwykli, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na próżno szukać tu ezoteryki, magii czy też lansu. Wartość tych osób poznajesz nie na pierwszy rzut oka, ale dopiero po rozmowach i głębszym poznaniu.
I tak oto, dostałam kolejną lekcję. Lubię się mylić 🙂
Magda